Logo Borkowice Gmina

News

News zdjęcie id 707

Jan z Bolęcina

23.07.2021

Bolęcin to piękna wieś położona wśród lasów w Gminie Borkowice. Od 1365 roku do dziś przynależy do parafii Borkowice. Z połowy XVI wieku pochodzi wzmianka o rodzinie kmieci Sykułów. W tej małej wiosce 21 czerwca 1889 roku w chłopskiej chacie Franciszka Sykuły urodził się chłopiec. Nadano mu imię Jan i gdy zaczął mówić, stwierdzono, że ma bardzo wrażliwą duszę. Bieda nie pozwoliła posłać malca do szkoły. Gdy pasł gęsi pod lasem śpiewał układane przez siebie piosenki: „Tyle już razy słoneczko wracało, i blaskiem dni szczyci, a memu słoneczku coś się widać stało, że mi jak dotąd nie świeci”. Zapytany przez ludzi, skąd bierze te pomysły, mały Jasio odpowiadał: „Lubię ja dochodzić, gdzie się prawda chowa, gdzie fałsz i obłuda, a gdzie rada zdrowa”. W 1910 roku młody Sykuła otrzymał wezwanie do carskiej armii. Rekruta przydzielono do 27 Brygady Przygranicznej Straży Zakaukaskiej, dowodzonej przez gen. Afrosimowa. Od 1914 brygada walczyła z Turkami. Za zdobyte armaty i wyprowadzenie oddziału z okrążenia uzyskał Sykuła wysokie odznaczenie. Kiedy jednak rozkazano mu pacyfikować bezbronną ludność w tureckiej wsi, odmówił on wykonania polecenia i zbiegł z kilkoma żołnierzami. „Jestem bolęcki obywatel z Sykuły plemienia. Wszystkich przodków miałem z wiary. Takoż i z wytchnienia”. Po nieudanej próbie powrotu przez Ziemię Świętą, wrócił na Kaukaz skąd przez Moskwę ruszył w kierunku Ojczyzny: „Oddać swe życie lecz za Polskę złotą, było dla mnie chlubą, było dla mnie cnotą”. Szczęście wędrowcy sprzyjało i w maju 1919 r. ucałował próg rodzinnej chaty w Bolęcinie. Radość w domu była wielka. Należało teraz czym prędzej Janka ożenić. „Uważajcie ludzie, toż to szpieg bolszewicki” powiedział ktoś w Borkowicach. „Radbym ja opisać, że nastały lata i zrobił się zamęt calutkiego świata. Nastał lud niedobry, okrutnie fałszywy, obłudny, podstępny i niesprawiedliwy”. Mijały lata przy pracy za pługiem i z kosą wśród kwitnienia łąk. Jan Skuła doczekał się trzech córek i dwóch synów. Gdy dzieci rozkładały elementarz, ojciec zaczął poznawać litery. Próbował też pisać. Pisał o otaczającej go rzeczywistości m.in. wiersze o majorze „Hubalu”, jego łączniczce Teresce, o bitwach partyzanckich i paleniu wiosek przez hitlerowców. „Niech ci majorze pamięć wieczna będzie i te lasy zielone Ułani będą wspominać cię wszędzie, żeś trwał w Ojczyzny obronie”. Gdy podobno początkowo o przyjęciu Tereski do oddziału major Dobrzański nie chciał słyszeć, Sykuła pisał słowami tej dziewczyny: „Czym ja jestem niezgrabna, czym ja nieurodna i w czym ja żołnierzom nie jestem dogodna?”. Gdy przychodził ksiądz po kolędzie, Sykuła witał go w drzwiach układanym na poczekaniu wierszem. Każdego roku wiersz był inny. 16 grudnia 1983 r. Jan Sykuła nie otworzył już oczu. Ostatni jego wiersz, w którym poeta jakby sygnalizował zbliżający się zgon brzmiał: „Możemy powiedzieć to jeden drugiemu, w tej potrzebie naszej pokój potrzebny jest dzisiaj każdemu. Jam dożył właśnie tych czasów. Wiek duży, samouk, ręce się ruszają. Już dziewięćdziesiątym trzecim liściem wiatry pomiatają…”.

Duszę poetycką Jana Sykuły potkać można przy leśnych drożynach, pomiędzy ulami pasieki w gęstych, pachnących maliniakach, przy krzyżach polnych i na kamiennym progu kaplicy wybudowanej za Bolęcinem na Krakowej Górze w rocznicę odsieczy wiedeńskiej.

Tekst napisano na podstawie artykułu Jerzego Fijałkowskiego w Słowie Ludu we wrześniu 1984 roku.

 

Robert Fidos

Jan Sykuła z rodziną, w czapce z laską w ręku

Wójt gminy zaprasza

Zobacz również

wersja językowa

Kalendarz

grudzień 2024
Pn
Wt
Śr
Cz
Pt
So
Ni
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31

Zegar

  • :
  • :
Akceptuję

Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies.