News
Ochotnicza Straż Pożarna w Borkowicach w latach 1921-1945
25.01.2021
Ochotnicza Straż Pożarna w Borkowicach została zorganizowana w dniu 13 czerwca 1921 roku. Założycielem oraz pierwszym prezesem był ówczesny proboszcz parafii Borkowice, kanonik Kapituły Sandomierskiej ks. Jan Wiśniewski. O potrzebie utworzenia straży pożarnej mówił : ,,… czemże jest praca społeczna, jeśli nie skupieniem i wprzęgnięciem ludzi do wspólnej roboty, dla jakiegoś idealnego celu, aby coś pożytecznego tworząc, wszystkim było lepiej, aby jedni drugim pomagając lżej było ludziom na tej dolinie łez i cierpień, aby jedni drugim współczując, jedni dla drugich poświęcając się, ludzie tworzyli braterstwo i Królestwo Boże już tu na ziemi. Bo gdzie ludzie wspólnie pracują i wspólnie się modlą, Bóg jest z nimi. Taką rolę ma w pracy społecznej i straż pożarna. Skupia ona swych członków i uczy walczyć z okropnym żywiołem, który ludziom niszczy mienie, ich pracę, ich dorobek, inwentarz, zbiory, nieraz i życie …”.
Starania do władz zaborczych austriackich o utworzenie straży ogniowej rozpoczął ks. Jan Wiśniewski w 1918 roku, kiedy to 21 czerwca wystąpił do CK Komendy Powiatowej w Końskich z pismem o zgodę na powstanie stowarzyszenia strażackiego. W odpowiedzi austriacy odpowiedzieli, że nie widzą żadnych przeszkód , ale trzeba CK Komendzie Powiatowej złożyć do zatwierdzenia statut stowarzyszenia. Do realizacji tych starań wspieranych przez miejscowych właścicieli majątków Stefana Dembińskiego z Borkowic i Antoniego Łąckiego z Radestowa nie doszło. Władze austriackie i wojsko uciekły z Końskich jesienią 1918 roku. 11 listopada powstało niepodległe państwo polskie. Pierwszy sprzęt i umundurowanie zakupiono ze składek i ofiar społeczeństwa tutejszej gminy. Sprzętem bojowym założonej straży była ręczna sikawka poruszana siłą mięśni rąk umieszczona na furmance zaprzężonej w dwa konie. Straż posiadała również beczkowóz na podwoziu dwukołowym ciągnionym przez jednego konia. Środkiem lokomocji były dyżurne wozy konne miejscowych rolników. Konie były specjalnie wybierane i wyznaczane kolejno jako konie dyżurne. Były one zwolnione od wszelkich robót szarwarkowych. Pierwszy oddział straży w Borkowicach liczył 12 ochotników. Strażacy byli wyposażeni w toporki, mosiężne kaski i mundury. Jako niosący pomoc byli również zwolnieni z obowiązku pełnienia wart nocnych wiejskich. W razie pożaru sygnałem alarmowym była trąbka strażacka i syrena ręczna. Na wyposażeniu jednostki były również tłumice osadzone na 3 metrowych kijach. Instruktorzy pożarnictwa zalecali by każda jednostka OSP posiadała co najmniej 6 tłumic. Sprzęt strażacki przechowywany był do 1939 roku w budynku gospodarczym Urzędu Gminy. Pierwszym komendantem borkowickiej straży był Franciszek Bańkowski, nauczyciel Szkoły w Politowie. Służbę pełnił do 1925 roku. Kolejnym komendantem w latach 1925-1926 był Władysław Kot, dworski kowal, który wyprowadził się do Gowarczowa. W latach 1926-1927 komendantem był Walenty Antosik, zaś w latach 1927-1928 Bronisław Misiak, miejscowy rządca, podporucznik Wojska Polskiego.
W 1925 roku skład oddziału przedstawiał się następująco: Kot Władysław – komendant, Szczepaniak Jan, Plaskota Walenty, Kaleta Władysław, Jóźwik Stanisław s. Sylwestra, Bielawski Franciszek, Szczepaniak Stanisław, Włodarczyk Kazimierz, Jóźwik Ludwik, Włodarczyk Stanisław s. Józefa, Wilczak Leon, Jóźwik Walenty, Glib Stanisław. W latach 1928-1938 komendantem straży był Jan Glib z Borkowic, pomocnik sekretarza gminy.Drewniana zabudowa Borkowic sprzyjała pożarom. Dachy domów pokryte były słomą. Duże zagęszczenie zabudowań sprzyjało pożarom. Pożar traktowano aż do początków XX wieku na wsiach i w małych miasteczkach jako karę bożą. Mieszkańcy gminy modlili się do świętych: św. Floriana i św. Agaty o ochronę domostw i dobytku przed pożarami. W czasie burz i wyładowań atmosferycznych wystawiali w oknach obrazy święte i byli gotowi do ucieczki z domu w razie pożaru. Strażacy z Borkowic w tym okresie brali udział w wielu akcjach ratowniczych. W 1929 roku spaliły się zabudowania w Ruszkowicach od budynku karczmy w kierunku Wydrzyna. Ks. Jan Wiśniewski wspomina, że w tym pożarze 4 letni chłopiec spalił się na węgiel. W tym samym roku ks. Jan Wiśniewski założył w Ruszkowicach Ochotniczą Straż Pożarną, wyposażając ją w kaski. W 1930 roku ochotnicy z Borkowic gasili budynki dworskie Antoniego Łąckiego w Radestowie. Pożar powstał od lokomobili w czasie młocki. W tym samym roku spaliła się część Politowa. Życie stracił chłopiec Jaśkiewiczów. 19 czerwca 1931 roku prawie cała wieś Rudno uległa pożarowi. Najstarsi nie pamiętali by kiedykolwiek ta wieś paliła się. Po pożarze odbudowane domy w większości pokryto dachówką białą, cementową. W 1931 roku doszło do pożarów w Ninkowie, Ruszkowicach i Zdonkowie. Groźny pożar miał miejsce 27 września 1932 roku w Borkowicach. Spaliły się wszystkie budynki po północnej stronie drogi od mostu przy Gminnej Spółdzielni aż do zabudowań Jana Szczepaniaka. Po południowej stronie drogi spłonęły budynki gospodarcze organisty oraz domy żydowskie i zabudowania Bielawskich w pobliżu kościoła. Pożar wybuchł po drugiej stronie szosy naprzeciw kościoła i posuwał się ku wschodowi w stronę stawu i figury św. Jana. Naprzeciwko organistówki stał murowany budynek dawnej karczmy, w którym działał Sklep Spółdzielczy. Budynek spłonął doszczętnie. W miejscu spalonej dawnej karczmy rozpoczęto w 1935 roku budowę szkoły powszechnej pod kierunkiem wójta gminy Janusza Łąckiego. Grozę tego pożaru opisała w zeszycie podczas wypracowania uczennica V-go oddziału szkoły w Borkowicach Janina Bielawska: ,, We wtorek w nocy wybuchł ogień. Patrzę do okna, całe Borkowice stały w ogniu. Naturalnie coś kolwiek włożyłam na siebie. A że ogień był blisko mieszkania, wskoczyłam do domu wynosić. Płomienie ognia ogarnęły dom. Patrząc na mój dom jak się pali omal mi serce nie pękło z tej boleści. A bardziej na tym, że już nie zdążyłam wyratować książek i zeszytów. Gdy rzeczy wynieśliśmy w bezpieczne miejsce wyszłam zobaczyć. Z domu naszego były tylko szczątki i gruzy. Przez całe lata rodzice pracowali, nadeszło tylko jedne pół godziny, wszystko poszło z dymem pożaru. Pomyślałam sobie, że tyle trudu, tyle pracy, wszystko poszło z dymem, szkoła nasza w której zdobywaliśmy naukę i wiedzę. Teraz zostaliśmy się jak te sieroty bez matki. Jak te ptaki bez gniazd, które zabierze woda lub pożar w płomieniach.W okresie międzywojennym strażacy brali udział nie tylko w akcjach gaszenia pożarów ale również w czasie powodzi i innych kataklizmów. 12 lipca 1936 roku gminę Borkowice nawiedziła klęska gradowa, która zniszczyła zboża w 100%, uszkodziła dachy domostw i zabudowań gospodarczych, połamała drzewa owocowe. Do Borkowic przyjechała delegacja Rządu RP na czele z premierem gen. Felicjanem Sławojem Składkowskim i ministrem opieki społecznej Marianem Zyndramem Kościałkowskim. Poszkodowani otrzymali pożyczkę w kwocie 14 tys. złotych. 16 maja 1935 roku strażacy z Borkowic i Ruszkowic wzięli udział w nabożeństwie żałobnym w kościele parafialnym w Borkowicach za duszę ś.p. Marszałka Piłsudskiego. Obok działalności ratowniczej ochotnicy organizowali życie kulturalne oraz brali udział w obchodach ważnych rocznic narodowych i uroczystościach kościelnych. Pełnili warty przy grobie Chrystusa, brali udział w procesjach Bożego Ciała, akademiach i obchodach rocznic uchwalenia konstytucji 3 Maja oraz rocznicy odzyskania niepodległości w dniu 11 listopada 1918 roku. Często byli organizatorami zabaw ludowych i pokazów strażackich. 20 sierpnia 1938 roku z powodu dezorganizacji Ochotniczą Straż Pożarną w Borkowicach rozwiązano. Ponowne utworzenie jednostki nastąpiło 13 października 1940 roku. Komendantem został Stanisław Brzozowski, pracownik biurowy w administracji majątku Dembińskich, a w czasie okupacji niemieckiej pracownik w zarządzie majątku przejętym przez okupanta. 11 maja 1941 r. w niedzielę po nabożeństwie ks. Jan Wiśniewski po odpowiednim przemówieniu pobłogosławił strażakom w nowym komplecie i umundurowaniu. W okresie okupacji władze niemieckie w strefie Generalnego Gubernatorstwa rozwiązały wszystkie ogniwa Związku Straży Pożarnych i zarządy OSP, zaś oddziały bojowe straży podporządkowane zostały policji porządkowej okupanta. W okresie okupacji ważną rolę w zmaganiach służb pożarniczych z hitlerowskim najeźdźcą spełniał strażacki ruch oporu o kryptonimie ,, Skała”, który powstał 23 grudnia 1939 r. w Warszawie. Dla Borkowic okupacja hitlerowska rozpoczęła się 8 września 1939 roku. Okupant hitlerowski zarządził, aby straż pożarna była w stanie gotowości przez całą dobę na wypadek pożaru. Wartownia strażaków była zorganizowana na parterze Klasztoru Sióstr Benedyktynek. Całą dobę dyżur pełnił skład sekcji gotowy do wyjazdu. Był to trudny czas dla strażaków. Dodatnią stroną był fakt, że Niemcy nie kierowali strażaków na przymusowe roboty do Niemiec. W tym trudnym czasie funkcję komendanta pełnił Stanisław Brzozowski, dobry Polak i patriota. Jego zastępcą był Antoni Chmura s. Antoniego, który pozorując ćwiczenia sprawnościowe przeprowadzał ćwiczenia wojskowe wzmacniające ducha walki z okupantem. Wartownię przeniesiono do pałacu Dembińskich, który stanowił doskonały punkt obserwacyjny. Na dachu pałacu zbudowano pomost dla strażaków. Strażacy w czasie służby chodzili w mundurach oraz posiadali przepustki nocne. W czasie okupacji byli pod kontrolą policji grantowej. Część strażaków była zaangażowana w działalność ruchu oporu jako żołnierze Armii Krajowej. Wincenty Sobczak i Jan Wełpa wiele miesięcy przebywali w partyzanckich oddziałach leśnych oraz brali udział w akcjach bojowych. Do aktywnych żołnierzy podziemia należeli Antoni Chmura, Wacław Wilczak, Józef Banasik, Stefan Gredecki, Stefan Zagóra, Jan Zarzycki, Wacław Sobczak i Zygmunt Kłosiński. Grupa ta była w stałej gotowości i wypełniała rozkazy dowództwa AK. Organizowali dostawy żywności do oddziałów leśnych, informowali o ruchach wojsk niemieckich, uczestniczyli w zajęciach konspiracyjnych szkół podchorążych. 9 maja 1945 roku zakończyła się II wojna światowa. Przyczyną wielu pożarów w styczniu 1945 roku były starcia zbrojne Armii Radzieckiej z wycofującymi się Niemcami. W wyniku bombardowania jednostek niemieckich w Borkowicach w płomieniach stanęły domy na zachód od kościoła. Od kul i odłamków zginęli: Maria Wilczak żona Antoniego, Jan Sobczak i córka Marii Strzemeckiej. Ranny został proboszcz ks. Wincenty Wróbel, który miesiąc później zmarł. Po Stanisławie Brzozowskim komendantem OSP od maja do lipca 1945 r. był Stefan Plaskota zaś od lipca do listopada Franciszek Oleksiński. W listopadzie funkcję komendanta objął Stanisław Kwiecień syn Józefa. 30 listopada 1945 roku reaktywowano Związek Straży Pożarnych. Prezesem Zarządu Przymusowego Związku został Bolesław Chomicz.
Robert Fidos
Ks. Jan Wiśniewski
Oddział OSP w Borkowicach w 1928 roku
Oddział OSP Borkowice w 1942 roku